golab

Czas leci nad wyraz szybko... za szybko... Nie powiem, abym coś wyjątkowego zdziałał w tych minionych latach, ale chcę powspominać, a to zawsze miło. Czytanie tego komuś poza mną pewnie przyjemności nie sprawi, ale przecież... można nie czytać

Śródborów.

To pierwsza parafia w której pracowałem. Kościół pod wezwaniem: Niepokalanego Serca Maryi.

Jak ktoś zna tereny Otwockie, to wie o pięknych lasach sosnowych, powietrzu sprzyjającym chorym na płuca i serce. Ja na zdrowie raczej nie narzekałem niemniej tam właśnie Kościół chciał mnie widzieć.

Proboszczował mi w pierwszych dwóch latach kapłaństwa śp. ks. Stanisław Żebrowski. Uczyłem się tam stawiać nieśmiałe kroki w posłudze i chyba choć trochę nauczyłem się od proboszcza, że najważniejsi są ludzie, że jestem dla nich. Ks. Żebrowski - jak każdy - miał swoje wady, ale to co chcę upamiętnić to fakt, że wszystkich swoich parafian (a miał ich około czterech i pół tysiąca) znał po imieniu, także ich rodziców i dziadków. Pewnie pomagało mu to, że większość młodszego pokolenia chrzcił, przygotowywał do Komunii Świętej i sakramentu małżeństwa. Zawsze miał dla swoich owieczek czas i gotów był pomagać.

Do dziś w pamięci zachowałem ludzi, których spotkałem w tamtym czasie, niektóre kontakty trwają nadal; BARDZO SERDECZNIE POZDRAWIAM :) :) :) Jak było na plebanii możecie sami zobaczyć. Opiekowałem się wtedy zespołem "W drodze" - nawet wspólnie zdobyliśmy jakąś nagrodę w lokalnym konkursie scholi liturgicznych!

Tu stawiałem również pierwsze BARDZO trudne kroki w katechezie - pewnie nie tylko dla mnie, ale i dla uczniów! :)

Przy parafii Śródborów trzeba wspomnieć także siostry Benedyktynki Misjonarki - szczególnie siostrę Salomeę: bardzo życzliwą, a do tego wybitną specjalistkę do spraw katechezy dzieci niesłyszących. W ich domu już od lat schronienie znajduje wspólnota - prowadzona przez Małgosię i Marka Nowickich - organizująca co miesiąc charyzmatyczne czuwania modlitewne, otwarte dla wszystkich, którzy chcą w nich uczestniczyć.

Created by Jenny@pingwin.waw.pl